Niedawne rozterki związane z orientacją seksualną Twinky
Winky'ego, przeżywane przez Rzecznika Praw Dziecka, Ewę Sowińską,
stały się tematem licznych dowcipów i przyniosły Polsce dość
wątpliwy rozgłos. Warto zadać sobie pytanie, czego naprawdę dotyczą
dyskusje związane z programami telewizyjnymi dla dzieci. Dla
rodziców wychowujących dzieci nieunikniona jest wątpliwość: co i
ile czasu dziecko powinno oglądać?
Kreskówki dla dzieci czy dla dorosłych?
Zdecydowaną większość produkcji dla dzieci stanowią filmy
animowane.
Gatunek ten rozwijał się wraz z telewizją w USA. Należy też
pamiętać, że podczas II wojny światowej powstawały kreskówki będące
propagandą wojenną. Amerykańscy żołnierze mogli oglądać np. Kaczora
Donalda walczącego z Hitlerem. W latach 40. i 50 filmy i programy
animowane dla dzieci i dorosłych - dzięki niskim kosztom produkcji
- były sposobem na wypełnienie ramówki. Produkowano je w dużych
ilościach, żeby wypełnić dostępny czas antenowy, postrzegane były
jako tani i mało wartościowy zapychacz czasu. Animowane filmy Walta
Disneya były raczej wyjątkiem. Rewolucji w telewizji dziecięcej
dokonali pod koniec lat 50. Bill Hanna i Joe Barbera. Stworzyli oni
atrakcyjny format programu telewizyjnego dla dzieci, który mógł być
pokazywany w prime time. Ich pierwszą produkcją byli
Jaskiniowcy - animowany serial o życiu rodzinnym wzorowany
na niezwykle popularnych sitcomach. Jeden z sekretów powodzenia
Jaskiniowców tkwił w "podwójnym kodowaniu". Serial posiadał warstwę
atrakcyjną dla dzieci - perypetie bohaterów i zabawne
przedstawienie "jaskiniowych" odpowiedników współczesnych
wynalazków. Ale jako satyra na życie małżeńskie był jednocześnie
atrakcyjny dla dorosłych. Późniejszy fenomenalny sukces
Simpsonów tkwił również w takim połączeniu. W podobny
sposób popularność wśród dorosłych zyskały kreskówki Kura i
kurczak i Laboratorium Dextera.
Mały telewidz
Sukces seriali produkowanych przez duet Hanna-Barbera przyczynił
się do powstania osobnych kanałów, w całości poświęconych programom
dla dzieci. Jako pionierów można wymienić tu Cartoon Network,
Nickelodeon, Disney oraz Fox Kids. Powstanie szybko rosnącego rynku
telewizji dziecięcych i coraz większa popularność nowego typu
programów wzbudziła liczne kontrowersje. W społeczeństwie jako
podstawowe i najbardziej wartościowe źródło wiedzy o świecie dla
dzieci postrzegane były - i nadal są - książki. Każde nowe medium,
które adresowane jest dla dzieci i młodzieży, stawało się szybko
obiektem licznych zarzutów zarówno ze strony środowisk prawicy jak
i lewicy. Oprócz kanałów telewizyjnych dla dzieci, podobne
oskarżenia pojawiały się w stosunku do komiksów, gier komputerowych
i filmów video. Z wychowywaniem dzieci w PRL nie było takich
problemów - mogły oglądać jedną dobranockę o godzinie 19, dzięki
czemu rodzice mogli sprawować kontrolę nad tym, co dziecko ogląda.
Nowe media dały dzieciom większą możliwość decydowania o tym, co
chcą oglądać.
Szybkie zmiany cywilizacyjne sprawiają, że dzieci obcują z
zupełnie innymi mediami niż ich rodzice w swoim dzieciństwie.
Często prowadzi to do demonizacji nowych zjawisk w kulturze.
Przedstawiciele prawicy oskarżali nowe media o deprawację młodzieży
i to, że samo medium wpływa na wzrost ilości zachowań agresywnych i
obniżanie wieku inicjacji seksualnej. Jako remedium proponowano
powrót do książek dla dzieci jako rozwiązanie dobrze rozpoznane i
nieszkodliwe. Z kolei publicyści lewicowi zarzucali mediom dla
dzieci, że to wyłącznie kultura popularna, która poprzez
propagowanie zuniformizowanych postaw i niszczenie naturalnej
dziecięcej kreatywności, sprawia, że dzieci zatracają
indywidualność i w przyszłości stworzą nisko wykształcone
społeczeństwo konsumpcyjne. W rzeczywistości jednym z głównych
powodów snucia różnych oskarżeń było to, że rodzice i elity
społeczne idealizowały przekaz literatury dziecięcej w sytuacji,
kiedy nie umiano rozpoznać tego, jak dzieci - których nikt nie
pytał o opinię - traktują nowe formy rozrywki. Wiązało się to z
powstawaniem wielu legend dotyczących złego wpływu kultury
współczesnej na dzieci. Najbardziej kuriozalnym przykładem może być
miejska legenda o dziecku, które po obejrzeniu Batmana
wyskoczyło przez okno przekonane, że ono też potrafi spadać z
dużych wysokości jak filmowy bohater.
Telewizja postrzegana jak jako zjawisko, które nie daje
możliwości pełnej kontroli przez rodziców. Nie zawsze można oglądać
telewizję wspólnie z dzieckiem. Rodzic narażony jest na to, że
nawet w pozornie bezpiecznej kreskówce jego dziecko znajdzie
treści, których on nie akceptuje. Dotyczy przede wszystkim
przemocy, oraz w mniejszym stopniu aluzji seksualnych i
wulgaryzmów. Pojawia się też inne zagrożenie - wystarczy
przypadkowe wciśnięcie przycisku na pilocie, żeby nagle z
bezpiecznego świata dla niego przeznaczonego, dziecko znalazło się
w brutalnym świecie dorosłych.
Mały widz - mała manipulacja?
Jednak stopniowo kanały dla dzieci są coraz szerzej akceptowane.
Oprócz dyskusji dotyczących szkodliwości telewizji jako takiej,
które powoli odchodzą w przeszłość, pojawiają się poważniejsze
dyskusje dotyczące konkretnych przypadków. Przede wszystkim dotyczy
to powiązania programów dla dzieci z przemysłem produkującym
zabawki. Przykładem może być Pokemon, w którym dziecko
zostaje uwikłane w "system rozrywki", w którym staje się małym
konsumentem. Oglądanie odcinków Pokemona dziecko może
kontynuować namawiając rodziców na kupno kart i innych gadżetów
związanych z bohaterami. Inna dyskusja dotyczyła
Teletubisiów. Tym razem nie chodziło o Twinky Winky'ego,
ale o poważną kwestię dotyczącą wpływu programu na rozwój mowy.
Gaworzące teletubisie odzwierciedlają sposób mówienia dziecka i
rzekomo zamiast wpływać na rozwój utrwalają w nim sposób mówienia
na pewnym etapie rozwoju. W dyskusjach tych na szczęście nie ma już
mowy o szkodliwości telewizji jako takiej ale o pojedynczych -
lepszych lub gorszych - programach.
Dziecięca telewizja w Polsce
W polskich sieciach kablowych dostępnych jest kilkanaście
kanałów dziecięcych. Najpopularniejsze są przeznaczone dla
starszych dzieci (Cartoon Network, Jetix) oraz dla przedszkolaków
(MiniMini). Kanały dostępne w Polsce są coraz bardziej sprofilowane
dla konkretnych grup wiekowych. Ich przedstawiciele określają je
jako łączące "zabawę i rozrywkę" i "sprzyjające umiejętności
myślenia i kreatywności" w określonym wieku.
Obecnie można zaobserwować intensywny rozwój programów
sprofilowanych dla najmłodszych. Do tej pory kanały były adresowane
do dzieci w wieku przedszkolnym. Ale dostępna już Baby TV
adresowana jest dla dzieci poniżej 3 roku życia, a wchodząca
niedługo Bebe TV - dla dzieci w wieku 6-36 miesięcy.
Przedstawiciele tych kanałów zapewniają, że format opiera się na
prezentacji obrazów i krótkich filmików, które będą wymagać
współpracy ze strony rodziców i będą pełnić rolę pomocy w zabawach
edukacyjnych. Propozycja ta może być kontrowersyjna, ponieważ już
od małego powstaje nawyk patrzenia w telewizor i staje się on
nieodłącznym elementem zabawy. Na forach internetowych poświęconych
wychowaniu dzieci sami rodzice często deklarują, że nawet pomimo
tego, że mają taki kanał to nie będą puszczać go dziecku.
Kanały te są już nieodłączną częścią życia dzieci, które w
przedszkolu i szkole opowiadają sobie nawzajem fabułę ostatnich
odcinków ulubionych kreskówek i kłócą się o wyższość jednych
bohaterów nad innymi. Starsze dzieci dzięki internetowi mają także
możliwość dyskutowania o swoich ulubionych programach. Na forach
widać, jak użytkownicy w wieku 10-14 lat w różny sposób opisują
swoje ulubione filmy i porównują zawartość różnych kanałów.
Programy telewizyjne dla dzieci są już stałym elementem życia
społecznego i pozbawianie dziecka dostępu do ich ulubionych
programów przyczynić się dla wykluczenia w jego środowisku, kiedy
nie będzie miało swoich kreskówkowych bohaterów, o których mogłoby
dyskutować z kolegami.
Komentarze