Niektórzy zaczynają fotorelację z życia swojego dziecka, jeszcze zanim ono się narodzi; od wrzucenia do sieci zdjęć z USG. Dla innych początkiem jest upublicznienie fotografii zrobionych w czasie porodu. Większość debiutuje fotkami dokumentującymi pierwsze wspólne chwile w szpitalu. Później przychodzi czas na fotografie z wakacji nad morzem, przedszkolnych przedstawień i szkolnych wycieczek. Część rodziców od razu zakłada maluchowi oddzielny profil na Facebooku, mimo że to sprzeczne z regulaminem serwisu. Inni prowadzą blogi, regularnie umieszczając w nich kolejne informacje i zdjęcia z życia dziecka.
Badania, które w 2010 r. w 10 krajach (m.in. w USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Japonii) przeprowadziła firma AVG zajmująca się bezpieczeństwem w sieci, pokazały, że aż 82 proc. dzieci, które nie ukończyły jeszcze 2. roku życia, jest już obecne w internecie.
- Intencje rodziców nie są złe. Chcą podzielić się zdjęciami z najbliższymi, pochwalić swoim dzieckiem, stworzyć w sieci archiwum, które będzie pamiątką. Ale często robią to nieostrożnie, publicznie udostępniając materiały, które mogą być potem wykorzystywane przez wiele lat, w bardzo różny sposób - tłumaczy Marta Wojtas, psycholożka, koordynatorka projektu Helpline.org.pl, prowadzonego przez Fundację Dzieci Niczyje. W ramach tej inicjatywy uczy dzieci i dorosłych, jak radzić sobie z zagrożeniami związanymi z nowymi technologiami.
Podwójne życie zdjęcia
Kiedy wrzucasz zdjęcie do sieci, np. udostępniasz je znajomym w portalu społecznościowym, masz poczucie, że panujesz nad sytuacją? Uważasz, że to ty decydujesz o tym, kto ogląda fotografię i sądzisz, że aby ukryć ją przed wzrokiem innych, wystarczy ją po prostu usunąć? Niestety, sprawa nie wygląda tak dobrze.
- Wystarczy, że fotografia zostanie, nawet bez złych intencji, skopiowana i umieszczona w innym miejscu przez jednego z twoich znajomych, a stracisz nad nią kontrolę - wyjaśnia Marta Wojtas i tłumaczy jakie mogą być tego konsekwencje - Największym zagrożeniem są pedofile, którzy często właśnie z internetu czerpią informacje na temat potencjalnych ofiar. Pożywką są dla nich szczególnie zdjęcia niekompletnie ubranych dzieci, zrobione na plaży czy w czasie kąpieli - ostrzega Marta Wojtas. Te fotografie krążą potem w sieci przez wiele lat. - I może się okazać, że znajdziemy je np. na zagranicznym portalu o dwuznacznym charakterze, a nasze żądanie, by je usunąć, nie przyniesie żadnych rezultatów - dodaje psycholożka.
Kłopotów można się też spodziewać, gdy na "zabawne" zdjęcie córki na nocniku trafi za kilka lat jej złośliwy kolega z gimnazjum, albo za kilkanaście - właściciel firmy, w której chciałaby dostać swoją pierwszą pracę.
Zasady bezpieczeństwa
Trudno się dziwić rodzicom, którzy chcą się swoją radością dzielić z najbliższymi, często rozsianymi po całym świecie, i robią to w najprostszy sposób czyli za pomocą internetu.
- Jeśli jednak decydujemy się umieszczać zdjęcia najmłodszych w sieci, to przynajmniej róbmy to z głową i nie ryzykujmy niepotrzebnie - radzi Marta Wojtas. Oto lista zasad, do których warto się zastosować:
- Czytaj dokładnie regulaminy serwisów społecznościowych oraz portali internetowych umożliwiających dodawanie zdjęć i stosuj się do wytycznych. To może cię uchronić przed nieświadomym złamaniem zasad i nieprzyjemnościami związanymi z zablokowaniem lub skasowaniem twojego konta przez administratora. Zmniejszysz też ryzyko problemów wynikających z nieostrożnego udostępniania danych.
Czytaj dalej na następnej stronie: zdjęcia dzieci w sieci - co zrobić, by były bezpieczne.
Komentarze